Tapa

Tapa - prosty w produkcji papirus miał swe odpowiedniki w większości prymitywnych kultur. Tapa to polinezyjski materiał zrobiony z kory różnych drzew przede wszystkim z rodziny morwowatych. Technika tapa była znana już w II wieku p.n.e. Kora zdarta z drzewa na całej długości była moczona przez kilka dni w wodzie i wystawiana na słońce, co ją zmiękczało. Po upływie tego czasu wyskrobywano nadgniłe łyko z wewnętrznej strony kory i poddawano dalszej obróbce. Włókna układano następnie na pniu w krzyżujące się warstwy i ubijano specjalnymi pobijakami. Resztki pektyn sprawiają, że surowiec jest lepki i znakomicie się skleja, tworząc niemal jednorodną płachtę. Podobną technikę stosowali Egipcjanie przy wyrobie papirusu. Do wytwarzania przepasek, koszul czy płaszczy tapa nie potrzeba igieł ani nici - aby połączyć materiał, wystarczy namoczyć brzegi kawałków tkaniny, następnie je sklepać razem i wysuszyć. Gotową tapa farbuje się w barwnikach roślinnych, można ja malować w rozmaite wzory lub zdobić metodą drukowania za pomocą drewnianych stempli. Na wilgotną tapa można także nałożyć ozdoby z piórek, liści albo kwiatów, zupełnie jak kalkomanie. Z podobnych technik korzystali także mieszkańcy Ameryki Południowej, z tym, że jako podstawowy surowiec służyła im agawa. Liści agawy nie trzeba wyklepywać, wystarczy je nieco opalić nad ogniem. Potem się je namacza, rozkłada na specjalnej ramie i za pomocą noża z łatwością rozdziela włókna, które można tkać jak bawełnę na warsztatach albo sprasowywać w płachty podobnie jak tapa. Do tej pory w południowoamerykańskich wioskach tkactwem zajmują się mężczyźni. Na prymitywnym sprzęcie wyrabiają tak niewiarygodne cuda jak półprzezroczysta gaza zdobiona potem wspaniałymi haftami. Identycznej techniki używali także Indianie północnoamerykańscy pracując nad korą cedru. Na wyspach Pacyfiku, w południowej i środkowej Ameryce, w Afryce i południowej Azji tapa służy do różnych celów - nie jest to w pierwszym rzędzie materiał do pisania, lecz używany jest też do malowania oraz na odzież.





© Ewelina Gąska